paproocki paproocki
445
BLOG

Ciąg dalszy przygody z aparatem (nie) na stadionie

paproocki paproocki Rozmaitości Obserwuj notkę 1
W poprzedniej notce skarżyłem się na zasady panujące na polskich stadionach. Zasady bzdurne i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Okazało się, że na mecz nie mogę wnieść aparatu fotograficznego ani laptopa, nie mogę też zostawić tych rzeczy w depozycie. O tym wszystkim przeczytacie tutaj. Historia korespondencji z Legią Warszawa ma swój ciąg dalszy. 
 
Kiedy zapytałem o podstawę prawną bądź regulaminową do takiego postępowania klubu sprawy obrały poważny kierunek. Na maila nie odpisał mi już pracownik Biura Obsługi Klienta, tylko Zastępca Dyrektora ds. Bezpieczeństwa (nazwisko nie jest istotne). Pisze Pan dyrektor tak.
 
Dzień dobry,
Jeśli jest Pan dziennikarzem zapraszam do biura prasowego Legii Warszawa po akredytacje. Tylko w takiej sytuacji nie ma kłopotu z wniesieniem przedmiotów o których Pan pisze. Może Pan wnieść aparat fotograficzny kompaktowy bez zmiennej optyki. Do depozytu nikt nie przyjmie ani aparatu ani laptopa ze względu na znaczna wartość takiego sprzętu. Nie bierzemy odpowiedzialności za stan techniczny takich urządzeń.  Nie jesteśmy w stanie kontrolować każdego urządzenia przed i w momencie odbioru z depozytu.  Jeśli chodzi o laptopa w naszym rozumieniu jest to przedmiot niebezpieczny. Jeśli szuka Pan uzasadnień prawnych proszę zapoznać się z Ustawa o Bezpieczeństwie Imprez masowych. Przepraszam Pana za tak restrykcje podejście ale jesteśmy zobowiązani przestrzegać obowiązujących przepisów prawa w tym zakresie.
 
Po pierwsze - korespondencja z pracownikami Legii była dość sympatyczna, ale jednocześnie niezrozumiała. Nie wiem skąd ten Pan wysnuł wniosek, że jestem dziennikarzem. Na podstawie tego co chcę wnieść na stadion? Akredytacja jest mi niepotrzebna, jestem tylko zwykłym kibicem, który chce obejrzeć mecz na stadionie a przy okazji mieć pewność, że jego narzędzie pracy nie stanie się ofiarą przypadkowego uszkodzenia przez osoby trzecie. Słowem - chciałbym wymienione przedmioty mieć przy sobie, bądź pozostawić w bezpiecznym miejscu. Nawet bym nie wyjął ich z plecaka! Ale tego klub pewnie też nie jest w stanie kontrolować. W porządku, jedziemy dalej. 
 
Po drugie - słynny depozyt. Skoro depozyt nie przyjmuje rzeczy wartościowych, to jakie rzeczy przyjmuje? Całkowicie bezwartościowe? Skasowane bilety? Reklamówki z jedzeniem? Po rozmowie z kilkoma znajomymi kibicami jestem niemal pewien, że depozytu na Legii po prostu nie ma. 
 
Po trzecie - polecono mi poszukiwanie podstaw w Ustawie o Bezpieczeństwie Imprez Masowych. Szukam.
I rzeczywiście - jest zapis dotyczący przedmiotów niebezpiecznych, ale za cholerę nie nie jest doprecyzowane, co jest takim niebezpiecznym przedmiotem. Klub po prostu uznaje, że takim jest laptop i aparat. Ale... No właśnie. Wcześniejszy mail, konkretnie ten z Biura Obsługi Kibica brzmi.
 
Niestety, nie można wnosić tego typu przedmiotów (chyba że aparat nie ma wymiennych obiektywów) na stadion.
 
Tu pracownik ma rację. Wystarczy spojrzeć na te zdjęcie, zrobione przez pracowników Legii podczas meczu z Wisłą i wrzucone następnie na stronę internetową.
 
http://legia.com/index.php?typ=zdjecie&dir=legia/2012-10-06kibice&img=1052.jpg
 
Potwierdza to też Zastępca Dyrektora ds. Bezpieczeństwa na Legii.
 
Chodzi tu o mozliwosc robienie profesjonalnych zdjec co niewatpliwie bylo by szkodliwe dla interesow klubu a nie o wzgledy bezpieczenstwa. 
 
Aparaty fotograficzne wg tych przepisów i interpretacji klubu dzielą się nie na profesjonalne i nieprofesjonalne, tylko na te z wymiennym obiektywem i z obiektywem stałym. Nie chce mi się tego tłumaczyć szczegółowo, ale wystarczy wspomnieć, że aparatem ze stałym obiektywem często można zrobić bardziej profesjonalne zdjęcie, niż aparatem z wymienną optyką (zależy od umiejętności fotografa i parametrów aparatu). W kwestii rzutów aparatem w dal nie mam zdania - zwyczajnie musiałbym upaść na głowę, żeby rzucać czymś, na co wydałem część swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Nie wiem jakie doświadczenia mają pracownicy Legii, ale z tego co pamiętam, to na murawie do tej pory lądowały co najwyżej zapalone race, serpentyny, ale laptopów i aparatów fotograficznych nie widziałem. Mój pech polega na tym, że mam aparat z wymienną optyką, więc mogę zrobić profesjonalne zdjęcie, a mój laptop został uznany za przedmiot niebezpieczny. 
 
Co zrobiłem? Odpuściłem. Na szczęście zdążyłem pozostawić plecak w bezpiecznych rękach. Nie warto kopać się z koniem, tym bardziej, kiedy następnym razem ochrona na wejściu na stadion może uznać, że przedmiotem niebezpiecznym i stwarzającym zagrożenie jest cokolwiek, co będę próbował wnieść na stadion. Jeśli już klub wychodzi z założenia, że wnoszę na stadion drogocenne rzeczy by nimi rzucać, to informuję, że zapalniczka jest dużo tańsza i dużo bardziej poręczna. Klub, nie tylko ten, ale większość klubów Ekstraklasy, po prostu z góry traktuje kibiców jak ludzi, którzy chcą oszukać, coś zbroić, zniszczyć. Szkoda.
 
paproocki
O mnie paproocki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości